Drugą połowę grudnia chcę kojarzyć ze spokojem, radością i świątecznymi chwilami spędzonymi z bliskimi. Jednocześnie regularnie każdego roku zauważam, że ten czas bywa intensywny, pełen oczekiwań, napięć i wyzwań. Zatrzymuję się z pytaniem do siebie, jak w przedświątecznym zamieszaniu zadbać o to, co najważniejsze: bliskość, uważność na drugiego człowieka i na samą siebie.
Wyobraź sobie rodzinne spotkanie przy stole pięknie udekorowanym w świąteczne ozdoby. W tle rozbrzmiewają kolędy, w powietrzu unosi się zapach piernika i pomarańczy. Wydaje się, że wszystko jest idealne – ale nagle ktoś z rodziny rzuca komentarz, który budzi napięcie. Może to pytanie o życiowe wybory, może uwaga na temat dań, które przygotowałaś. Co wtedy? Jaka będzie twoja odpowiedź? Spokojna i przemyślana, impulsywna, pełna obrony lub złości? A może w ogóle zamilkniesz, by uniknąć konfliktu?
Jak zadbać o siebie i swoich bliskich, aby takie chwile nie zapisały się w pamięci jako bolesne i pełne frustracji? Jak uczynić świąteczne spotkania przestrzenią autentycznego spokoju i porozumienia, nawet gdy pojawią się trudne emocje? Kluczem może być świadoma komunikacja, troska o swoje potrzeby oraz słuchanie innych z otwartością zobaczenia, co kryje się za komunikatem z pozoru trudnym. To wszystko warto zacząć ćwiczyć już na etapie świątecznych przygotowań.
- Zatrzymaj się – kontakt z własnymi potrzebami
W wirze przygotowań łatwo zapomnieć o sobie i swoich potrzebach. Możemy czuć presję, by wszystko było „idealne” – od potraw na stole po prezenty pod choinką. Presja ta często wynika z oczekiwań – zarówno tych rzeczywistych, jak i wyobrażonych. Dziś koleżanka podzieliła się ze mną w rozmowie dialogiem z jej mamą: „Jak to? Na święta nie zrobisz makowca? Przecież zawsze był” – i z poczucia obowiązku spełnienia tego oczekiwania, pobiegła do sklepu po mak, mimo że jej siły są na wyczerpaniu i wcześniej planowała zrobić tylko sernik. Może zamiast rezygnować z siebie, warto zrobić krok w tył i zadać sobie pytanie: „Czego ja naprawdę potrzebuję w te święta?” Może warto zaplanować czas na odpoczynek, zamiast mnożyć zadania w kuchni? Może proste, symboliczne prezenty, a nie pogoń za promocjami?
Po wsłuchaniu się w potrzeby odpowiedź brzmiałaby: „Potrzebuję spokoju, odpoczynku i bliskości z Wami już przed wigilią. Zaplanowałam sernik i przy tym pozostanę.” Otwórz sobie przestrzeń świadomego wyboru i zadaj sobie pytanie: „Co mogę uprościć, by zadbać o swoje potrzeby? Co mi pomoże?”
- Uznaj emocje – swoje i innych
Święta często budzą całą paletę emocji – od wzruszenia po frustrację. Wyobraź sobie, że podczas wigilijnej kolacji słyszysz: „Życzę Ci, żebyś w końcu znalazła lepszą pracę?” Złość zaczyna narastać, ale tłumisz ją, by „nie psuć atmosfery”. Tymczasem emocje, których nie uznamy, wrócą do nas w najmniej odpowiednim momencie.
Z perspektywy empatii dla siebie zaproś wówczas pytanie: „O czym mówi mi moja złość?” Może jest sygnałem, że potrzebujesz szacunku lub uznania dla twoich decyzji? Może taka odpowiedź Cię wesprze: „Kiedy słyszę takie pytanie, czuję złość, bo potrzebuję szacunku i uznania dla moich decyzji. Czy możemy zmienić temat?”
Podobnie ważne jest zauważenie emocji bliskich. Gdy ktoś reaguje podniesionym głosem, spróbuj podejść z empatią: „Widzę, że coś cię poruszyło. Czy chcesz o tym porozmawiać?” Przyjmowanie emocji, zamiast ich tłumienia, pozwala nawiązać głębszą więź i uniknąć konfliktów.
- Komunikacja zamiast domysłów
Wiele napięć w czasie świąt wynika z założeń i domysłów. Na przykład: „Skoro nie pomógł mi w kuchni, to znaczy, że ma mnie gdzieś” albo „Nie zapytała mnie, jak się czuję, więc pewnie wcale jej nie obchodzę.” Zamiast budować scenariusze, lepiej jasno wyrazić swoje potrzeby i poprosić o to, czego potrzebujemy:
„Czy możesz pomóc mi w kuchni? Potrzebuję wsparcia i współpracy.”
„Wsparłoby mnie, gdybym mogła ci powiedzieć, jak się czuję. Wysłuchasz mnie?”
Jeśli czujesz się przeciążona, zamiast rzucać: „Zawsze wszystko spada na mnie!” możesz powiedzieć: „Potrzebuję wsparcia. Czy mógłbyś pomóc mi obrać ziemniaki?” Taka prośba, sformułowana w języku komunikacji empatycznej, pozwala drugiej stronie zobaczyć, co jest dla ciebie ważne.
Zamiast uogólnień typu: „Nigdy nie potrafisz być na czas”, spróbuj: „Kiedy przychodzisz później niż ustaliliśmy, czuję frustrację, bo potrzebuję szacunku. Czy możesz dać mi wcześniej znać, jeśli wiesz, że się spóźnisz? Co się właściwie stało? ” Taka komunikacja pozwala budować mosty, a nie mury.
- Daj sobie zgodę na niedoskonałość
Perfekcjonizm może być wrogiem świątecznego spokoju. Może zdarzyć się, że piernik się przypali albo dekoracje na stole nie będą idealnie symetryczne – i to jest w porządku. W duchu empatii możemy przywrócić się do równowagi, zauważając obie potrzeby i mówiąc do siebie:
„Czuję frustrację, bo potrzebuję piękna i jednocześnie chcę, by święta były czasem bliskości i równowagi.”
Spróbuj spojrzeć na niedoskonałości jako na część życia. Przypomnij sobie, co naprawdę zapada ci w pamięć ze świąt. Czy to idealne dekoracje na potrawach, czy może wspólny śmiech podczas lepienia pierogów?
Daj sobie i innym przestrzeń na bycie ludźmi – nie perfekcyjnymi, ale prawdziwymi.
- Znajdź czas na prawdziwą obecność
Święta to moment, w którym możemy praktykować uważność. Wyobraź sobie, że podczas kolacji wigilijnej ktoś cały czas zerka na telefon. Możesz powiedzieć: „Kiedy widzę, że patrzysz w telefon, czuję smutek, bo zależy mi na naszej rozmowie. Czy możesz odłożyć telefon na czas kolacji?”
Bycie obecnym oznacza wsłuchiwanie się w to, co naprawdę mówi druga osoba – nawet między wierszami. Gdy dziecko mówi: „Nie lubię tych świąt”, zamiast karcić je: „Nie przesadzaj, przecież tyle dla ciebie zrobiliśmy”, możesz odpowiedzieć: „Wygląda na to, że coś cię martwi. Chcesz mi o tym powiedzieć?”
Proste gesty, takie jak wspólne pieczenie pierników czy oglądanie świątecznych filmów, mogą zbliżać bardziej niż najbardziej wyszukane atrakcje. To właśnie chwile prawdziwej obecności budują wspomnienia, które zostaną z nami na zawsze.
- Szanuj granice – swoje i innych
Świąteczne spotkania bywają intensywne, ale szacunek dla granic – własnych i cudzych – może zmniejszyć napięcia. Jeśli czujesz, że masz dość rozmów, możesz powiedzieć: „Potrzebuję chwili dla siebie, żeby złapać oddech. Wrócę za pół godziny”.
Podobnie, jeśli ktoś z rodziny odmawia wzięcia udziału w tradycyjnych aktywnościach, zamiast naciskać: „Zawsze to robiliśmy razem, czemu teraz nie chcesz?”, możesz powiedzieć: „Czy jest coś innego, co chciałbyś robić?”
Dbanie o granice – zarówno swoje, jak i innych – to wyraz szacunku i troski, który pozwala każdemu czuć się komfortowo.
- Pielęgnuj wdzięczność
Wdzięczność jest antidotum na presję i stres. W duchu empatii możesz powiedzieć do bliskiej osoby: „Kiedy widzę, jak pomagasz przy stole, czuję radość, bo dla mnie ważna jest współpraca”.
Warto też praktykować wdzięczność wobec siebie. Zamiast krytykować się: „Nie zdążyłam zrobić wszystkiego, co zaplanowałam”, możesz pomyśleć: „Zrobiłam tyle, ile mogłam. Jestem z siebie dumna”.
Wdzięczność nie wymaga wielkich gestów, bo jej istotą jest dostrzeganie wartości w prostych, codziennych momentach. Nie chodzi o spektakularne deklaracje czy kosztowne prezenty, lecz o uważność na drobne elementy życia, które często pomijamy w natłoku obowiązków. To może być zapach świeżo zaparzonej kawy, ciepło koca w chłodny wieczór, uśmiech bliskiej osoby czy kilka minut ciszy w ciągu zabieganego dnia.
Wdzięczność rodzi się z zatrzymania się na chwilę i spojrzenia na rzeczywistość przez pryzmat tego, co już mamy, a nie czego brakuje. Jest jak okno, przez które wpuszczamy do serca światło – pozwala nam docenić życie takim, jakie jest, z jego niedoskonałościami i niespodziankami.
Praktykowanie wdzięczności ma głęboki wpływ na relacje. Gdy mówimy komuś: „Dziękuję, że zapytałaś, czy lubię rodzynki zanim udekorowałaś ciasto”, nie tylko wyrażamy uznanie, ale także budujemy więź opartą na szacunku i bliskości. Takie drobne momenty mogą być fundamentem silnych relacji, bo przypominają nam, że to, co najcenniejsze, tkwi w zwyczajności.
Wdzięczność jest też sposobem na to, by przejść przez trudne chwile. W obliczu wyzwań możemy zapytać siebie: „Co w tej sytuacji mogę docenić? Co daje mi siłę, mimo wszystko?” Taka perspektywa nie neguje trudności i jednocześnie pomaga dostrzec, że nawet w najciemniejszych momentach mogą pojawiać się iskierki nadziei.
Wdzięczność to nie jednorazowy akt, lecz postawa, którą warto pielęgnować każdego dnia – nie tylko w święta
0 komentarzy