Ten tekst napisałam z dedykacją dla mojej pierwszej grupy warsztatowej i z ogromnej wdzięczności, która zagościła w moim sercu po zamkniętym cyklu warsztatów. Zawiera on odpowiedzi na pytania, które sformułowali uczestnicy warsztatów i te, które zadałam sama sobie, kiedy przygotowywałam się do pracy z grupą. Podczas miesięcznego kursu z podstaw empatycznej komunikacji doświadczaliśmy ogromnego przepływu energii. Poprzez przyswajanie teorii, ćwiczenia indywidualne, w parach i małych grupach odkrywaliśmy magię w budowaniu relacji, w których mogą być zaspokojone potrzeby wszystkich zainteresowanych. Jednym z najpiękniejszych dla mnie momentów był moduł poświęcony prośbom i żądaniom. Część osób z grupy (jak i ja kiedyś) była bardzo mocno osadzona w przekonaniu, że różnica między prośbą i żądaniem zachodzi na poziomie struktury językowej. Cudownie było mi obserwować wśród uczestników zajęć stopniowe przechodzenie w stan świadomości i czucia, że tak naprawdę chodzi o intencję, a nie o strukturę językową, bo przecież prośba i żądanie mogą brzmieć podobnie. Istotny w prośbie jest komponent ciekawości i otwartości zarówno na odpowiedź pozytywną, jak i negatywną. Prośba jest wtedy, kiedy jej nadawca/autor ma zgodę na usłyszenie, że ktoś aktualnie wybiera coś innego i mówi „nie”. Ważne jest, żeby usłyszeć czyjeś „nie” jako zadbanie tej osoby o siebie, a nie jako coś przeciwko nam, bo w PbP „nie” nie oznacza, że ktoś działa przeciwko tobie, tylko, że dba o własne potrzeby i w tym konkretnym momencie komunikacji wybiera coś innego.
WARSZTATY, KURSY, STUDIA, LEKTURA, PRAKTYKA
Zanim postanowiłam, że będę towarzyszyć innym ludziom w doskonaleniu kompetencji porozumiewania się ze sobą i z innymi, przeszłam własną bardzo długą drogę. Można powiedzieć, że przez wiele lat dzięki procesom rozwojowym i wytężonej pracy odkrywałam swoje własne moce. Robiłam to na warsztatach, kursach, podczas studiów. Zdobywałam wiedzę poprzez lekturę wartościowych publikacji. Odkąd pamiętam, wierzyłam, że empatia w komunikacji wyzwala zasoby, bogactwa i umiejętności, które nie miałyby szansy zaistnieć w atmosferze zarzutów, osądów, ocen, krytyki. Wierzyłam i powtarzałam to sobie, ale długo nie mogłam się z tym przekonaniem zintegrować z uwagi na to, co przychodziło do mnie z zewnątrz. Zauważyłam, że przekonanie o sile empatii dobrze mi służy, że mnie karmi, ale odczuwałam też brak akceptacji otoczenia dla moich wyborów. Zderzałam się z komentarzami: „Nie da się zarządzać zespołem bez kija i marchewki”, „Nie wychowasz dzieci bez kar i nagród”, „Ta empatia to takie głaskanie, a samym głaskaniem nie osiągniesz celu” itp. …. Niestety wiele razy błądziłam, zbaczałam ze ścieżki, długo nie wracałam, by potem znów się na niej znaleźć. Rozpoczęłam proces codziennej, uważnej obserwacji siebie w różnych sytuacjach i okolicznościach, w których uczestnikami były inne osoby. Coraz bardziej dostrzegałam skuteczność podejmowanych kroków. Moje kolejne wysiłki przekładały się na odczuwalne zmiany w zakresie komunikowania się z każdym, ale również w zakresie jakości budowanych relacji. Codzienne rozmowy były efektywne, relacje coraz bardziej przepełnione harmonią. Zaczęłam odczuwać więcej komfortu i zadowolenia.
MOMENT PRZEŁOMOWY?
Zdecydowanie takim momentem było zetknięcie się z modelem 4 kroków Marshalla Rosenberga. Wierzę, że komunikacja opierająca się na empatii to więcej niż technika czy metoda. Jest to dla mnie filozofia życia, która wspiera wypracowywanie rozwiązań uwzględniających potrzeby wszystkich stron bez dominacji i oceniania w kategoriach „dobre-złe” we wszystkich obszarach życia społecznego: relacjach rodzinnych, zawodowych, towarzyskich, procesach edukacyjnych, trudnych negocjacjach, sferze politycznej. Marshall Rosenberg uporządkował i doprowadził do perfekcji porozumiewanie się i budowanie relacji w modelu 4 kroków (1. Obserwacja faktów; 2. Wyrażanie uczuć; 3. Rozpoznawanie potrzeb; 4. Wyrażanie próśb do siebie i innych). Dzięki 4 krokom możemy sobie z wzajemnością, jasno i skutecznie przekazać to, co dla obu stron jest ważne. Intencją porozumienia jest uwzględnienie potrzeb obu stron. Stosując proste zasady, pogłębiając kontakt ze sobą, będąc uważną, zaczęłam widzieć w nowym świetle moje dotychczasowe relacje ze sobą i z otoczeniem. Z radością dostrzegałam, jak z każdą praktyką wyzwalają się we mnie nowe zasoby i umiejętności i jak wzrasta moje zaufanie do siebie i świata. To droga ciągłej nauki. Każdą sytuację traktuję jako nowe doświadczenie i jednocześnie grunt, by tworzyć jeszcze lepsze okoliczności dla dyskusji i wymiany poglądów.
CZY TO WSZYSTKO PRZYCHODZI Z ŁATWOŚCIĄ?
Oczywiście, że nie. Wcale nie było łatwo. Będąc na początku tej drogi, zaczęłam uważniej wsłuchiwać się w to, co chce mi zakomunikować moje ciało. Zaskakujące, bo nie zdawałam sobie sprawy, jak silne emocje blokowały się we mnie z powodu różnych przekonań. Zaczęłam zauważać nawykowe zachowania i sytuacje oraz rozpoznawać wpływ, jaki wywierały na mnie. Stopniowo i świadomie podejmowałam kolejne decyzje – najpierw wybierałam to, czego chcę się ODUCZYĆ. Podczas pracy w dwójkach empatycznych, doceniłam rolę uważnego słuchania – zarówno samej siebie, jak i innych. Pamiętam też doskonale moje pierwsze próby udzielania szczerej informacji zwrotnej bez krytyki i ocen. Bywało sztucznie i komicznie. Bliscy zastanawiali się, czy wszystko ze mną w porządku. Teraz czuję w tym łatwość i cieszę się, że przyczyniam się do wzbogacenia życia swojego i tych, z którymi mam relacje. Porozumiewanie to również uczestnictwo w konfliktach, bo przecież każdy dzień przynosi zderzenia różnych interesów, zarówno w życiu zawodowym, jak i rodzinnym. Zgłębiając Porozumienie bez Przemocy, doświadczałam coraz bardziej, jak pięknie można pozostać w relacji opartej na szacunku i zrozumieniu mimo różnicy poglądów, zderzenia z krytyką, zarzutami i osądami. To doświadczenie dotyczy też relacji ze sobą, bo przecież to obszar konfliktów. Najtrudniej było z radzeniem sobie z kierowanymi do mnie odmowami i formułowaniem mojego własnego „NIE”. Tu przeżyłam najwięcej nieoczekiwanych momentów. No do tej pory nie jest mi łatwo zostawić człowiekowi i sobie samej przestrzeń na „NIE”, kiedy mi na czymś zależy. Najwięcej chyba oporów przeżyłam i przeżywam w tym obszarze. Wierzę, że uruchomione dawno temu procesy rozwojowe, które doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem, przyczynią się do rozwinięcia umiejętności w obszarach, które jeszcze są dla mnie trudne, a tym samym do kolejnego wzrostu jakości mojego życia osobistego i zawodowego.
UWAŻNOŚĆ I WDZIĘCZNOŚĆ POMOCNE W PODTRZYMYWANIU DOBRYCH PRAKTYK
Jestem przekonana, ze realizację celów warsztatów i szkoleń bardzo wspiera wszystko to, co sama robiłam i robię poza salami szkoleniowymi. Praktykuję codzienną uważność i prowadzę obserwację siebie w trakcie tych godzin, w których jestem zanurzona w codzienności. Wiele razy czułam, kiedy mój mózg ewolucyjny uruchamiał tzw. negatywną skłonność, która troszczyła się o moje przetrwanie, ale niekoniecznie o jakość życia. Nie wiem, jak to jest u każdego z Was indywidualnie, ale ja codziennie działam w różnych stresujących sytuacjach i często nie czuję się bezpiecznie. Przetestowałam kilka prostych, dostępnych dla każdego, praktyk, które pomagają mi zakotwiczyć się w rzeczywistości i zadbać o dobrostan. Są to:
– uważne obserwowanie siebie, zauważanie mikromomentów, w których czuję się bezpiecznie i świadome wydłużanie ich;
– wysyłanie do siebie prostych komunikatów przypominających: „Lidia, zatrzymaj się, wchłaniaj ten moment, oddychaj”;
– zapraszanie siebie do praktykowania dobra i dziękowanie sobie i innym.
CZYM JEST PRZEMOC
Pamiętam szokujący dla mnie moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że w moim życiu bardzo zawężałam definicję „przemocy”. Cóż… pewnie mi to służyło i w jakiś sposób mnie samą chroniło. Zgaduję, że w percepcji wielu z Was na hasło „przemoc” wyłania się obraz zjawiska, które jest, ogólnie mówiąc, wymierzone w drugiego człowieka, bardzo widoczne, wyraziste, przynoszące natychmiastowe konsekwencje. W nurcie Porozumienia bez Przemocy „przemoc” traktowana jest nieco „subtelniej”, koncentruje się na zjawiskach, których na ogół nie zauważamy, w których w pierwszej chwili my sami nie rozpoznajemy znamion przemocy, w których nasi rozmówcy nie rozpoznają znamion przemocy. Co ważne! Jest rozpatrywana także w kontekście „krzywdzenia siebie”.
Już dawno temu zaczęłam od siebie. Przyglądałam się swoim komunikatom i coraz sprawniej zauważałam, jak aplikuję sobie samej przemoc każdym wypowiedzianym: MUSZĘ, POWINNAM, WSTYDZĘ SIĘ, TO JEST NIEWŁAŚCIWE, NIE MAM WYBORU, surowym osądzaniem i krytykowaniem siebie, porównywaniem siebie z innymi, zrzucaniem odpowiedzialności za swoje uczucia na inne osoby i domaganiem się od innych, aby je zmienili. Długa to była droga. Najpierw droga oduczania się, a potem dopiero uczenia się nowych zdań, a tym samym nawyków. Jakież było moje zdziwienie, kiedy będąc już dość zaawansowaną praktykantką NVC wyłapywałam w swoich komunikatach krągłe zdania przesycone dawnymi nawykami: „Muszę o to zawalczyć”, „Potrzebuję zawalczyć o moje potrzeby”. Teraz nie „walczę”, a „wybieram”. Wybieram być blisko siebie, w kontakcie ze swoimi potrzebami.
PODSUMOWANIE
Poprawa kontaktu ze sobą i światem to droga do szczęścia, zdrowia i zadowolenia. Dobre porozumiewanie się z ludźmi to początek pogłębienia więzi z najbliższymi i społecznością, w której żyjemy. W obszarze, o którym rozmawiamy działa efekt „kuli śnieżnej”. To proces, który rozpoczyna się na małą skalę i stopniowo staje się większym i bardziej zaawansowanym. Rozpoczęcie pracy nad sobą może być Twoim wkładem w lepsze porozumienie i zredukowanie napięć w całym społeczeństwie. To początek drogi do poprawy własnego samopoczucia, ale i do czynienia świata lepszym miejscem do życia. Czy nie warte to jest odrobiny wysiłku? Chcę Cię zostawić z myślą, że każdego dnia masz wybór.
Jeśli tekst spodobał Ci się, odpowiedział na Twoje potrzeby, zainspirował Cię, daj mi znać o tym w komentarzu. Dziękuję:-)
Przeczytałam cały tekst uważnie. Zapewne będę do niego wracać.
Dzięki Lidii poznałam nową metodę na to, aby umiejętnie zamieniać słowa „muszę” na słowo „chcę”, „pragnę” itp.
W swoim życiu przeszłam wiele. Wkładałam dużo pracy w swój rozwój osobisty. Urodziłam się w trudnych czasach, gdzie ten model nie był akceptowany. Często było mi trudno przez schematy przebrnąć. Najważniejsze, że mi się udało zostać sobą i cieszę się, że trafiłam na te warsztaty, aby dalej rozwijać te umiejętności.
Bardzo dziękuję Ci Lidio .
Bardzo dziękuję za podzielenie się Twoimi odczuciami. Te informacje są dla mnie bardzo cenne. Kiedy to czytam, wspominam momenty zajęć, w których mówiliśmy o tym, że wszystko, co było i jest na naszej drodze czemuś ważnemu służyło albo służy; o tym, że to co jest na drodze jest po prostu drogą. Wniosłaś w pracę grupy Twoją osobistą, piękną perspektywę wynikającą z doświadczeń w wielu obszarach życia. Dziękuję Ci za odwagę i ślę wspierające myśli:-).
Lidko, przeczytałam… 2razy… Zobaczyłam siebie 25 lat temu. Tak dużo wtedy zmieniłam w sobie i w swoim życiu. Niestety, później przegrałam… Stworzyłam sobie mój mały,bezpieczny świat. Bardzo cenię ludzi,którzy mają pomysły,działają
zmieniają swój świat i wychodzą z tym do innych. Wspieram , podziwiam … Jesteś jedną z osób, które pozytywnie rozświetlają moje „teraz „, są tam moi najbliżsi… Pozdrawiam serdecznie i czekam na następne wpisy ?
Dziękuję Ci za komentarz?
Słyszę, że nie było lekko, kiedy przeprowadzałaś zmiany, ale teraz jest docenienie siebie i równowaga. Jest, prawda? ?? Czy to, co nazwałaś „przegraną” nie chroniło Cię w jakiś sposób? A jeśli chroniło, to może to nie była „przegrana” tylko „samoregulacja”?? Czasem świat wydaje się za duży, za niebezpieczny i to kieruje nas w stronę małego,bezpiecznego świata. Cieszę się, że nasze drogi miały okazję się skrzyżować i czuję Twoje wsparcie. Pozostaję z wdzięcznością?
Podziwiam Cię za umiejętność wspaniałej komunikacji i empatii…To trudne, szczególnie teraz, w otaczającym nas świecie…Jesteś przykładem na to, że można być lepszym dla siebie i innych…Ty już to umiesz, ja się tego uczę…Dziękuję ❤
Asiu, dziękuję. Ja też się cały czas uczę:-). To jest proces, który nigdy się nie kończy i najpiękniejsze w nim jest to, że nie da się przez niego przejść w pojedynkę – potrzebni są ludzie, przepływ, wymiana darów:-).